piątek, 18 września 2015

Barcelona, wstęp do relacji

Witam!
Dzisiejszy wpis nieco z innej beczki.
Dzisiaj zajmę się miastem, a nie kotem! Mam nadzieję jednak, że będzie równie ciekawie i pożytecznie.
Mianowicie, od początku zaczynając, chciałam Was zabrać na wycieczkę po Barcelonie. Miałam tam okazję być w marcu tego roku. Kiedy moja mama rzuciła hasło: lecimy do Barcelony!, nie byłam do tego zbyt pozytywnie nastawiona. Sesja się zbliżała wielkimi krokami, referat do napisania, kolokwia do zaliczenia, a my do Barcelony! No kto to słyszał?! Jednak, wybawieniem były zbliżające się święta wielkanocne zwiastujące przerwę świąteczną na uczelni :) Okazało się, że zaległości na uczelni nie narobi się zbyt wiele. I tak oto moja niechęć zmieniła się w radość zbliżającym się wyjazdem! Bilety zarezerwowane z wyprzedzeniem nie powalają swoją ceną z nóg. Tak więc bilety zostały zakupione, sztuk 3, mama, tata i ja :)

Oczywiście nie ma żadnej wycieczki bez papierowego przewodnika, który "opowie" nam o najciekawszych zakątkach danego miejsca. Bardzo dużo czasu spędziłam w księgarni Empik na poszukiwaniu odpowiedniego przewodnika. I znalazłam to czego szukałam. Opisane zabytki, miejsca. Polecane restauracje i centra handlowe. Wszystko w jednej książeczce, czyli tak jak lubię :) Ktoś by pomyślał, przewodnik jak przewodnik, ma opisywać miejsca i tyle. Jednak, co uważam za przydatne w tym przewodniku to podział zabytków wg linii metra. Dzięki temu nie musieliśmy latać z jednego na drugi koniec miasta, ani szukać zabytków po mapie i planować trasę.
I tak..nastał koniec marca! Bilety gotowe, walizki pękają w szwach - to oznacza jedno: LECIMY! 
Apartament wynajęliśmy przez internet. Bardzo polecam wynajmować mieszkania od mieszkańców miasta. Są one zazwyczaj położone w centrum, czyli lokalizacja sprzyjająca zwiedzaniu. Ponadto, najemca (no, wiadomo, zależy na kogo się trafi), pomaga w zrozumieniu całego systemu metra, pomaga w odnalezieniu drogi do najciekawszych zakątków miasta. Co więcej, w mieszkaniach są dostępne wszelkiego rodzaju mapki, kalendarium wydarzeń na dany miesiąc itp.

Do Barcelony lecieliśmy ~3 godzin. Lot minął w miarę przyjemnie i szybko. Wylądowaliśmy około północy. Błogosławione taksówki! Inaczej o tej porze nie dostalibyśmy się do naszego miejsca zamieszkania. Apartament bardzo ładny, w pełni wyposażony, wszystko zgadzało się ze zdjęciami na stronie. My tu gadu gadu, a to nie to jest moim celem. Chcę się z Wami podzielić moimi wrażeniami z tej wyprawy. Chcę pokazać Wam miejsca, które na pewno zapadną w pamięć również po obejrzeniu samych zdjęć.
Myślę o podzieleniu tego posta na kilka mniejszych, bo jako całość zajęło by pełno miejsca, gdyż trochę tego jest :)

Zatem w przeciągu kilku dni spodziewajcie się (foto)relacji ze słonecznej Barcelony!

środa, 9 września 2015

O dominacji kotów ciąg dalszy

Jak pisałam w pierwszym poście, razem z chłopakiem mieliśmy rudą kotkę, która nazywała się Mango. Niestety w tym roku potrącił ją samochód i uratować się jej nie dało. Pozostawiła ona nam po sobie 4 małe pociechy, które codziennie budzą kolejny uśmiech na naszych twarzach :)

Mango była prawie roczną kotką, która przyjechała do nas jako mała pchełka umorusana na twarzy węglem. Przez 4 dni tylko spała i jadła i tuliła się do nas. Na działce u chłopaka mieszka jeszcze piesek Zorka. Na początku obawialiśmy się, że będą z tą dwójką problemy, jednak szybko się one ze sobą zaprzyjaźniły :)
Nasz rudzielec to był straszny łobuz. Kochany łobuz :)















A potem urosła:


 Nawet nauki nam zabraniała! A następnego dnia kolokwium z gramatyki. Ale za to chyba byliśmy jej obydwoje, ja i chłopak, wdzięczni, bo nikomu się nie chciało! :)
 A jak ochłodzić się z upalny dzień? Odpowiedzi szukaj u kotów! I niech ktoś mi powie, że te zwierzaki nie są inteligentne :)


A teraz przedstawiam Państwu owoc nocy, które Mango nasza spędzała poza domem! :) 


Dama
 Urocza Pampuch

 Bonifacy
 Wojtek/Killer
 I odrobina rozrywki zapewniana każdego dnia!


Figa i drożdże

Jako, ze obecnie w moim życiu dominują koty - wpis będzie właśnie o nich :)
Zacznę od mojej długo wyczekiwanej kotki Figi! A bardziej powinnam zacząć od tego, że Figę zawdzięczam mojemu tacie, który postanowił, że kupi mi taką wspaniałą istotkę jeśli zaliczę egzaminy w terminie! No i się udało :) Najlepszy tata na świecie? No ba! :) 
Jest to 3-miesięczna kotka rasy maine coon, którą dostanę od rodziców. Po kilku latach marzenie w końcu się spełni! Będę miała swoją pociechę! 

Nasze pierwsze spotkanie, jechaliśmy 4 godziny do Lęborka, aby zobaczyć tą piękność, która jak to zazwyczaj kotki i tak miała nas w.... :) ale sfotografować się dała - jakiś plus z całej wycieczki. Miałam dylemat pomiędzy nią, a jej bratem, ale koniec końców padło na nią. I bardzo się z tego cieszę. Od lipca nie myślę o niczym, a raczej nikim innym!
 A oto jak rośnie Figa! Doskonale pasuje tu określenie, że "rośnie jak na drożdżach"!


 I dalej rośnie! A to jeszcze nie koniec przecież :) Ciekawa jestem kto karmi ją taką ilością drożdży! :o


Co do Figi mam na razie jedno życzenie: proszę, nie zjedz nas z butami! :)

Początek początku

Dzień dobry, cześć i czołem! 

Mam na imię Justyna, mam 21 lat. Obecnie mieszkam i studiuję w Toruniu. Studiuję na UMK. Moim głównym kierunkiem jest filologia rosyjska, a od tego roku rozpoczynam nowość w programie UMK: rosyjski w biznesie. Bardzo lubię uczyć się języków, chciałabym właśnie z nimi wiązać swoją przyszłość. 
Uwielbiam podróżować, od małego razem z moją mamą zwiedziłyśmy wiele wiele ciekawych miejsc, zarówno w Polsce jak i za granicą. Jestem jej bardzo wdzięczna za zaszczepienie we mnie takiej pasji. Mam nadzieję, że w swoim życiu będę miała wiele możliwości zobaczenia pięknych miejsc na Ziemi jak do tej pory. Marzy mi się wycieczka do Sankt-Petersburga. Cóż, Majka Jeżowska śpiewała, że marzenia się spełniają - pożyjemy zobaczymy :) Nadziei w każdym razie nie tracę! 
Od 2014 roku stałam się "kociarą". Wszystko przez (a może raczej dzięki) naszej rudej kotce Mango, którą razem z chłopakiem przygarnęliśmy. Jak ją dostaliśmy, była nie większa niż dłoń i cała umorusana w węglu, a mimo wszystko zdobyła nasze serduszka w przeciągu jednej sekundy. 
Kotki już niestety z nami nie ma, ale za to są jej dzieci, cztery małe pociechy buszujące po domu, biegające jak stado słoni :) - poważnie, trzeba uważać, żeby przypadkiem nie paść ofiarą ich "taranu"! 
W tym roku rodzice postanowili kupić mi kotka rasowego! No, postanowili to może źle dobrane słowo, bo tata postanowił, a mama nie miała wyjścia! :) W każdym razie, od 25 września tego roku będę szczęśliwą właścicielką Figi, 3 miesięcznego maine coona! :) 
Z doświadczenia wiem, że koty przysparzają wielu śmiesznych historii i zdjęć, którymi warto się dzielić. Mam zatem nadzieję, że i ja, początkująca w przygodzie z blogiem, będę mogła podzielić się z Wami moimi historiami i zdjęciami. 
Nie zabraknie oczywiście wpisów na temat inny niż kot. Chciałabym również podzielić się swoimi doświadczeniami na różne tematy, studiów, podróży, spraw codziennych, mody, filmów, książek itp. 
Jak to mówią, kto nie próbuje - ten nie pije szampana, zatem przygodę z blogiem postanawiam rozpocząć i ja! :)